Wiersze z tego zbioru to najczęściej miniatury, szkice notatki z pogranicza aforyzmu. I bardzo często liryczne perełki. Są w nich prawdy odkrywane w świecie, w naszym życiu – a to przez trafny i odkrywczy obraz, złożenie kilku zaledwie słów, w jedną linijkę, jedno zdanie. I jest w tej poezji dużo humoru. W tych „uśmiechniętych momentach” spotyka się poeta z wierszami Jana Twardowskiego, z jego filozoficzną wyrozumiałością li pobłażliwością, współczuciem i nieustanną przemianą płaczu w śmiech.
Zbigniew Jerzyna, fragment ze wstępu do tomiku „toczy się jabłko po trawie”, Heliodor, Warszawa, 2002
•••
w przestrzeń
rzucony
wczoraj
dawno było
dzisiaj
już poza nadzieją
słowo o północy
a jutro wiatry zasieją
•••
•••
nie te ptaki
nie te liście
tamten wiatr
parkowa ławka
koślawe serce
scyzoryka ślad
tyle dziś mam
•••
•••
Sprawiedliwy
otworzysz bramy cienia
tam nikt nie umiera
i starcza chleba
alfabetem serdecznych powitań
podepczesz zmęczone ramiona
rozkrzyżowanych krzykiem
życia strachu
•••
•••
wtulam się w żal
tęsknotą jak kołdrą przykrywam
idę na spacer
po serca ogrodzie
tam małe kamyki
przekornej nadziei
znajduję
błysną, zgasną
znów błysną
płonące w nich gwiazdki
zaświecą mi w oczy
gdy oślepną
•••
•••
spacer w pustym ogrodzie
świetliste kamyki nad głową
cisza jak dzik buszuje
puls uszy zatyka
myśl o myśl się potyka
język suchy
przeszkadza oddychać
turla się ziemia
turla
z nikąd do nikąd
okruchem jestem
ona też kruszyną wśród gwiazd bezliku
o co tu pytać
•••

•••
móc
kochać
aby strach ostygł
na kamień
•••
•••
zgubiłem się
na mej ziemi
raju
a tak dobrze się zapowiadało
•••
•••
duszno dymnie
noc jak klisza
a dnia nie wyśnię
•••
•••
pod koroną słońca
pachnie morze
jak dziewczyna samotnie stojąca
i jak radość dzieci
gdy ze śmiechem przed falą uciekają
pachnie morze
pod księżyca złocistym lampionem …
i jak samotność żagla
wśród fal miliona
i jak gorycz starej kotwicy
na ląd rzuconej
Tak słono
pachnie mono
•••
•••
nocą
wszystkie koty są szare
grzbiety, nogi i tak dalej
oczy
też mają podobne
do stali
gdy spacerując między krzesłami
sznurówki z butów wyciągają
koty przesypiają dni całe
mrucząc jak samowary
I nie tęsknią za wielkim światem
•••
•••
zrozumieć jesiennego wiatru tęsknoty
czy muszę
wygładzić morskich fal grzywiaste galopy
czy muszę
wiem jak słona
jest morska woda
jestem wszędzie
kryształki lśnią na zmierzwionych włosach
wiatr gra koncert
tęsknota
tańczyć zaczyna
•••
Zapoznaj się również z pozostałymi tekstami:
Ostatni felieton, 19.01.2014
Złakniony życia słońca wbijam ostrogi oczu i galopuję w szarości tak bliskiej. Nisko, niziutko, wiatr zabiera listek po listku w podróży nienazywalnego celu. One z oddechem minionej wiosny tańczą w zwilżonym powietrzu wołając moje…
Poemat “W kropli oddechu objęci”, 2014 – fragmenty
Czytam twoje wiersze (a może poemat) i jak zawsze budzi się we mnie zainteresowanie, ba, więcej, współbycie w tej poezji… Ale i opór. Bo jakby tak to opowiedzieć…
„I wszystko nadzieją podparte”, 1999 – wiersze wybrane
Chciałem napisać o sztuce Ireneusza Betlewicza obiektywnie – z dystansem, a tymczasem nie potrafię wyjść poza subiektywne wrażenia…
Poemat “Jednoskrzydły”, 2008 – fragmenty
Do anioła Ireneusza Betlewicza można przymierzyć określenie Martina Heideggera “pasterz bycia”. Jak i też pojęcie “trosk”. Filozof niemiecki zastosował te pojęcia…
„Fruwam między upadkami”, 2005 – wiersze wybrane
Bardzo to bliskie, choć tak inne, wierszom Staszka Grochowiaka z czasów ostatnich rozdziałów jego książki poetyckiej. Bliskie to zresztą niejednemu, bo jak słusznie zauważył w swoich książkach…
Felieton “Odwieczna potrzeba trwałości”, 2010
Jeszcze wczoraj upały niczym z tropiku obezwładniały myśli bezwonne, głód wyjazdów urlopowych wyzierał z ubogich kieszeni, a już niespokojny palec jesieni swoim dotykiem oko kolejnego roku…
Wiersze niewydane
deszczem przyjdź liści dotknij mokrym szelestem cierń niewiary mej starej nawilż światłem brzóz majowych znajdź mnie w bezcieniu jesienne wody osusz miłośnie wyjmij kamień bezsłowia z ust wcałuj rzekę sytego powietrza uśmiechem serca…